Przed przystąpieniem do właściwego laminowania, czekało mnie zrobienie jeszcze kilku detali i jak zwykle w takich przypadkach, te drobiazgi zabrały znacznie więcej czasu niż sama praca główna. Co to za detale? Przede wszystkim:
- gdzieniegdzie brakowało fragmentu sklejki, była dziura po wkręcie, szczelina między sklejkami i te ubytki należało uzupełnić,
- wyokrąglanie żywicą (filletowanie) wewnętrznych krawędzi, głównie w rejonie kokpitu, żeby tkanina szklana ładnie się układała,
- wykonanie podstawy masztu i jej dokładne umiejscowienie i przymocowanie do pokładu,
- wyprofilowanie szpachlą powierzchni pod okna, ponieważ w tym miejscu kadłub jest wypukły, a okna płaskie. Samo wycięcie otworu i wsadzenie okna nie wystarczyło, bo były duże, nieakceptowalne dla mnie szpary,
- wyprofilowanie daszku nad zejściówką,
- wyszlifowanie zewnętrznych krawędzi "na okrągło",
- naklejenie na pawęż wąskich pasków sklejki, żeby jej górna płaszczyzna licowała z resztą poszycia,
- wycięcie otworów odpływowych z kokpitu,
- itp.,
- itd.,
- etc.,
- i hgw, ile tych dupereli w sumie się nazbierało.
Czuję już duże zmęczenie, a prace idą wolniej, niż bym chciał. W sumie mija już rok, jak rozpocząłem budowę i praktycznie codziennie po pracy idę do łódki i dłubię. Weekendy od rana do wieczora. Nie poddam się, ale widzę, że coraz trudniej mi się zebrać w sobie. A tu czas płynie nieubłaganie. Do regat na pewno zdążę, jednak mam jeszcze do przepłynięcia rejs kwalifikacyjny - 400 mil - zrobię to na Bałtyku ale nie chciałbym płynąć w październikowym sztormie. Poza tym nie mam pojęcia jak pływać tak małą łódką, jak się zachowuje i potrzebuję czasu żebyśmy się choć trochę poznali.
Samo laminowanie przebiegało już bez problemu i szybko - zrobiłem to w jeden dzień. Podobnie jak poprzednio, położyłem na całość tkaninę o gramaturze 200g/m2, a na łączenia pokładu z kadłubem dodatkowe pasy tej samej tkaniny - zgodnie z projektem. Jedynie w miejscu, gdzie pokład łączył się z dziobnicą oraz tam, gdzie będą knagi, dołożyłem dodatkowe dwie warstwy.
Po zakończeniu z przyjemnością wyrzuciłem na śmieci swoją roboczą koszulę. Towarzyszyła mi od początku i tak nasiąkła klejami i żywicą, że łamała się w pralce. Nie sprawdzałem, ale podejrzewam, że mogłaby bez problemu zatrzymać pocisk kal. 9 mm.