Przyczółek został znowu zdobyty, więc robota idzie lepiej. Kończę wnętrze. Postanowiłem połączyć mocowanie pionowych elementów koi razem z pionowymi elementami kokpitu, bo przecież leżą w jednej płaszczyźnie. Poniżej wycięte i zamocowane elementy kokpitu.
Wyszlifowałem wnętrza bakist pod kojami i okleiłem taśmą płaszczyzny klejenia z poziomymi elementami koi. Niestety, nie zrobiłem zdjęć z tych samych ujęć po malowaniu.
Malowanie wnętrza to temat, który spędzał mi sen z oczu. Nie wiedziałem, jakich materiałów użyć, żeby było to poprawnie zrobione. Chodzi o to, że łódka (drewno) jest całkowicie zamknięta szczelnie od zewnętrznej strony przed przenikaniem wilgoci - kolejno: laminat epoksydowy, podkład epoksydowy i farba poliuretanowa, a w części podwodnej Coppercoat (też epoksydowy). Pomalowanie wnętrza również epoksydem i poliuretanem w żaden sposób nie pozwoli na wnikanie wody do drewna, ale też jest doskonałą barierą przed dyfuzją pary wodnej z wnętrza drewna na zewnątrz.
Dużo słyszałem o tzw. suchym butwieniu, które ma być zmorą jachtów o drewnianej konstrukcji. Niemniej grono osób związanych ze szkutnictwem drewnianym jest podzielone. Rozmawiałem z kilkoma szkutnikami, którzy budują i remontują jachty drewniane i każdy miał na ten temat swoje zdanie: od skrajności, że szczelne zamknięcie drewna nieprzepuszczalnymi powłokami doprowadzi do jego destrukcji w ciągu dwóch, trzech lat, do opinii, że suche butwienie jest jak Yeti - każdy słyszał, ale nikt nie widział. Oczywiście były też opinie pośrednie, że suche butwienie dotyczy pełnego drewna, ale nie sklejki, która jest już drewnem poddanym pewnemu procesowi obróbki, itd., itp. I bądź tu mądry chłopie... Komu wierzyć?
Zacząłem więc badać temat po swojemu, powoli odsiewając ziarno od plew z całego gąszczu informacji dostępnych w internecie. Co to tak naprawdę jest to suche butwienie, czym się objawia i jakie warunki muszą być spełnione, żeby mogło wystąpić?
Otóż, z zebranych przeze mnie informacji wynika, że za suche butwienie jest odpowiedzialny grzyb Serpula lacrymans. Gdy polaminujemy kadłub i równocześnie pomalujemy epoksydem wnętrze, zakładamy, że szczelna powłoka raz na zawsze zabezpieczy drewno. Jeżeli jednak przed pomalowaniem materiał nie został dostatecznie wysuszony, w strukturze pozostaje pewna porcja wilgoci. W normalnych warunkach nadmiar wody powoli odparowuje, lecz zamknięty pod warstwą „plastiku” nie ma dokąd uciec. Już niewielka ilość tlenu (np. zamknięta w szczelinach drewna pod laminatem) wystarcza, by stworzyć idealne środowisko dla rozwoju grzybów, z Serpula lacrymans na czele. Kolonizacja przebiega skrycie: na zewnątrz laminat wciąż wygląda na nienaruszony, a pod spodem grzyb intensywnie trawi przede wszystkim celulozę. W trakcie tego procesu powstaje dodatkowa woda metaboliczna, która jeszcze bardziej podnosi wilgotność zamkniętego drewna i przyspiesza rozkład. Z czasem włókna tracą spójność i drewno staje się kruche, rozsypując się w brunatny pył.
Właśnie dlatego, że szczelne zamknięcie drewna z obu stron może prowadzić do suchego butwienia, część osób zdecydowanie odradza malowanie wnętrza nieprzepuszczalnymi farbami epoksydowymi i poliuretanowymi. No tak, ale konieczne są jeszcze dwa warunki - wilgoć w drewnie przed pomalowaniem i zarodniki grzyba.
W pierwszej kolejności pomalowałem drewno impregnatem grzybobójczym, który nie tworzy żadnej powłoki. Wybrałem produkt oparty o rozpuszczalniki organiczne, który łatwo penetruje drewno i szybko odparowuje. Impregnat na bazie wody, mimo że skuteczny, wprowadza dodatkową wodę do drewna, a jak wiadomo - to ona, wbrew nazwie - jest powodem suchego butwienia. Warunków ani czasu na wyschnięcie tej wody nie miałem. Drugą rzeczą było sprawdzenie wilgotności drewna. Drewno było dostarczone z suszarni, ale na pewno złapało trochę wilgoci - choćby z otoczenia. Żeby rozpoczęło się suche butwienie wilgotność musi przekroczyć 20%. Ja drogą kupna wyposażyłem się w wilgotnościomierz do drewna i zrobiłem pomiary. Sklejka miała 11,5 do 12% wilgotności, a lite drewno od 13 do 14%. Uznaję, że w tych warunkach grzyb nie powinien zaatakować, choć rozumiem, że szczelne zamykanie starych jachtów epoksydem może przynieść dużo problemów i tam suche butwienie może się z dużym prawdopodobieństwem pojawić, jeśli drewno nie wyschło w pełni. U mnie poziom wilgotności drewna jest na wystarczająco niskim poziomie, żeby całkowicie odsunąć zagrożenie infekcji.
Tak więc po pomalowaniu impregnatem, pomalowałem trzema warstwami podkładu epoksydowego, przy czym pierwsza warstwa była z dodatkiem rozcieńczalnika w ilości 20% objętościowo, aby się dobrze wchłonęła. W międzyczasie przygotowałem poziome elementy bakist z otworami, w których mogę osadzić pokrywy.
Na końcu je przykleiłem i koje są gotowe. Pokrywy nie mają zawiasów, więc można je zdjąć całkowicie i odłożyć na bok. Mają jednak wąsy, które wchodzą w odpowiednie wycięcia od strony burty, natomiast od strony przejścia będą wyposażone w zasuwki, które nawet po wywrotce nie pozwolą na ich otwarcie, a zawartość bakist pozostanie na swoim miejscu.
Jak pisałem wcześniej, rezygnuję z jaskółek przy kojach i koje były ostatnimi dużymi elementami, które montowałem wewnątrz. Dlatego zamknąłem pokład i częściowo zabudowałem kokpit. Niestety, nie mam więcej zdjęć z tego procesu. Jest za to jeden filmik, w którym pokazuję, jak idealnie wyznaczyć linię cięcia po krzywej, aby elementy doskonale do siebie pasowały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz