Na początku budowy Setki miałem tylko plan i dużo zapału. Ale wiadomo – sama pasja łódki nie zbuduje. Potrzebne były materiały, narzędzia i przede wszystkim drewno. I wtedy odezwałem się do Tartaku Urbaniak w Jedlinie-Zdroju.
Dostałem tarcicę sosnową na łoże i suchutką tarcicę modrzewiową prosto z suszarni - bez kalkulacji, bez pytania, co z tego będą mieli. Po prostu – decyzja podjęta od ręki, z czystej chęci pomocy. To był pierwszy sponsor, który uwierzył w ten projekt i dzięki któremu mogłem ruszyć z budową.
Co mnie wtedy uderzyło, to nie tylko to, że ktoś mi pomógł. Ale w jaki sposób to zrobił. Prosto, konkretnie, bez niepotrzebnych formalności. Rozmowa była rzeczowa, spokojna – i od razu było czuć, że to firma, którą prowadzą ludzie, nie procedury.
Takie podejście zostaje w głowie. Bo jeśli ktoś, kto kompletnie mnie nie znał, zareagował tak naturalnie i otwarcie, to łatwo sobie wyobrazić, jak traktuje swoich codziennych klientów – tych, którzy przychodzą po deski, kantówki czy więźby dachowe. Przychylnie, uczciwie, bez kombinowania. Po prostu – po ludzku.
Drewno z Tartaku Urbaniak jest dziś w każdej części mojej łodzi. Ale nie tylko w niej. Zapadło też w pamięci i gdy czasem coś idzie pod górkę, przypominam sobie, że są jeszcze ludzie, którzy po prostu pomagają – bo chcą.
Za to wsparcie i za takie podejście - serdecznie dziękuję.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz