23 lipca 2024

Wzdłużniki - krok wstecz

Podczas gdy radośnie podchodziłem do tematu układania wzdłużników, cierpliwie czekał na popsucie mi humoru "przyczajony tygrys i ukryty smok" w postaci "babola", który popełniłem na etapie budowy helingu. Zorientowałem się, kiedy przymierzałem wzdłużniki po obu stronach i zdałem sobie sprawę, że odległości pomiędzy wręgami różnią się na obu burtach. Różnice dochodziły do 15mm - nie wiem, czy to dużo czy mało, ale brak symetrii dla mnie znaczy tylko tyle, że łódka nie będzie płynąć prosto.

Jak się strzela do tarczy, to trzeba mierzyć w dziesiątkę - wówczas efekt jest proporcionalny do umiejętności. Ale jak się od początku nie celuje, to wynik jest dziełem przypadku. Dlatego odciąłem przyklejony wcześniej wzdłużnik 70mm, zdjąłem wręgi i zacząłem zastanawiać się nad poprawną geometrią helingu.

Geometria helingu.

Żeby wręgi były poprawnie ustawione, trzeba pilnować czterech parametrów. Są to:
  • Piony - wręgi muszą być ustawione w pionie, chyba że dokumentacja mówi inaczej (jak w przypadku wręgi B).
  • Osiowość - środki wręgów muszą pokrywać się z płaszcyzną symetrii kadłuba.
  • Poziom zamocowania - wręgi muszą być zamocowane na takiej wysokości, żeby konstrukcyjna linia wodna (KLW) zaznaczona na każdej z nich była na tej samej wysokości.
  • Prostopadłość do osi symetrii - płaszczyzna wręgów musi być prostopadła do osi symetrii. Jeśli wszystkie wręgi są ustawione w sposób prostopadły do osi symetrii, to równocześnie są do siebie równoległe. U mnie zabrakło właśnie tego parametru, dlatego musiałem poprawić całą geometrię na nowo.

Piony

Tutaj nie ma filozofii - poziomnica przystawiona do płaszczyzny wręgu powinna pokazywać pion. Ja starałem się mocować pionowe elementy helingu już w pionie, ale niektóre z nich delikatnie się poprzestawiały. Niby niedużo ale nie mogło tak zostać, tym bardziej, że część z prawej strony odchyliła się inaczej niż z lewej, a to powodowało już w jakimś stopniu asymetrię. W przypadku wręgu B, poziomnica pokazała po obu stronach odchylenie od pionu 30 st.





 Osiowość 

Przez środek helingu rozciągnąłem sznurek, dzięki któremu mogłem umieścić wręgi w jednej osi. Po prostu mocowałem pion w osi symetrii każdej wręgi, który powinien pokrywać się właśnie z tym sznurkiem, jak na zdjęciu poniżej.



Poziom zamocowania wręgów

Podczas sklejania wręgów na siatce, narysowałem na każdym z nich poziom konstrukcyjnej lini wodnej. Podczas mocowania wręgów do helingu, ustawienie to sprowadza się do zamocowania ich tak, żeby zaznaczona linia we wszystkich wręgach, znajdowała się na jednakowej wysokości. Do tego celu doskonale posłużyła poziomnica laserowa rzucająca linię poziomą dookólną. Bardzo pomocne narzędzie.
 

Prostopadłość do osi symetrii

To, o czym zapomniałem na początku - a może nie zapomniałem, tylko zrobiłem to niedostatecznie dokładnie innym sposobem. W nowej metodzie wykorzystałem już rozciągnięty wcześniej sznurek i dopiero do niego ustawiałem wręgi a konkretnie jedną - pawęż. Poniższe zdjęcia obrazują jak to robiłem.
Najpierw przyłożyłem do sznurka długą poziomnicę i za pomocą dużego kątownika wyznaczyłem kąt prosty przykładając jedno z ramion do tej właśnie poziomnicy.




Drugą poziomnicą przedłużyłem drugie ramię kątownika, ale w takiej odległości, żeby kolejna, trzecia poziomnica przyłożona do pawęży, idealnie pokrywała się z tą drugą. Jeśli pokrywała się np. z lewą stroną pawęży, a z prawą nie, to znaczyło, że muszę dołożyć z jednej strony podkładki.





Skoro już miałem ustawioną pawęż prostopadle do osi, mogłem przystąpić do ustawiania pozostałych wręgów względem niej. Pozłużył mi do tego dalmierz laserowy, który znacznie ułatwił sprawę, ale można też było użyć zwykłej taśmy mierniczej. Do pawęży przymocowałem długi i prosty profil stalowy, a do wręgi E długą poziomnicę i mierzyłem odległości między nimi. Podkładałem podkładki pod wręgę E, aż wymiary były zgodne. Podobnie robiłem z pozostałymi wręgami.






To co napisałem wyżej, nie jest rekomendowaną przeze mnie metodą, tylko opisem sposobu naprawy błędów, które pojawiły się u mnie. Gdyby heling był na początku zrobiony poprawnie, problem by nie zaistniał. A dlaczego tak się stało? Powodów jest kilka:
  • Drewno na heling było na początku mokre i zaczęło się odkształcać podczas schnięcia.
  • Elementy pionowe były zbyt wątłe i podatne na odkształcenia. Doginanie wzdłużników powodowało, że wręgi się odchylały.
  • Cały heling był zbyt lekki, żeby stabilnie stać na podłożu, a ja na początku nie przymocowałem go w żaden sposób. Teraz przykleiłem go do posadzki na poliuretanowy klej do drewna , bo nie chciałem wiercić dziur w podłodze. Klej sprawdza się znakomicie.

19 lipca 2024

Narodziny Falki

Krew na twoich rękach, Falka,
Krew na twej sukience
Płoń, płoń, Falka, za twe zbrodnie
Spłoń i skonaj w męce!

— Andrzej Sapkowski, "Czas pogardy"

Falka Redańska, Gvalch'ca (st. Sokolica) zwana Krwawą – królewna redańska, członkini dynastii redańskiej, jedyna córka i najstarsze dziecko króla Redanii, Vridanka i jego pierwszej żony, półelfki – Beatrix z Koviru. Potomek, zrodzony z krwi Falki, zburzy świat, zaś na jego gruzach wybuduje nowy, własny.

— Wiedźmin Wiki




Nic nie rozumiecie? Pozwólcie, że wyjaśnię.

Wręgi stoją już na helingu, więc nadszedł czas na oficjalne zgłoszenie udziału w regatach. Wstrzymywało mnie jednak poszukiwanie odpowiedniej nazwy dla jachtu. Od początku podejrzewałem, że chyba łatwiej będzie go zbudować niż nazwać — miałem sporo pomysłów, ale każdemu z nich czegoś brakowało do ideału. Chciałem, aby łódź miała żeńską nazwę (trudno mi było wyobrazić sobie, żeby było inaczej), co nieco zawężało krąg możliwości, lecz nadal pozostawiało spory wybór.

Jako fan twórczości Andrzeja Sapkowskiego, pomyślałem o żeńskich postaciach z wiedźmińskiego świata. Najpierw przyszła mi na myśl Yennefer, ale znam już jacht o tej nazwie stacjonujący w Górkach Zachodnich. Ciri, jako główna bohaterka, wydawała się zbyt oczywista, lecz... Ciri, dołączając do bandy Szczurów, przyjęła pseudonim - Falka. Falka, pra, pra, pra babka Ciri, przedstawiana jest jako antagonistka, lecz może być również postrzegana jako postać tragiczna. Ciri wybrała ten pseudonim jako wyraz wewnętrznego buntu, chęci odcięcia się od przeszłości i wprowadzenia zmian.

W tym rozumieniu, Falka ma dla mnie głębokie i osobiste znaczenie. Dla osób nieobeznanych z tematem, będzie to po prostu mała fala - nazwa doskonale pasująca do małego jachciku.

08 lipca 2024

Wcięcia pod wzdłużniki

Śledząc tego bloga (zacząłem go pisać 2 lipca) można dojść do wniosku, że coś za szybko idzie mi ta robota.  W istocie. Z budową jachtu wystartowałem na początku maja 2024r. Odliczając dwutygodniową przerwę na rejs na Morze Północne, staram się codziennie być w warsztacie i coś zrobić. Jednak jak pisałem wcześniej, kiepsko mi idzie dokumentowanie dokonań, a już zupełnie nie miałem pojęcia jak prowadzić bloga. Zwlekałem z tym aż do postawienia helingu i uzupełniłem wpisy. Od teraz będę opisywał już w miarę na bieżąco. 

No, ale do rzeczy. Od samego początku budowy borykam się ze szczegółami jak zrobić to czy tamto. Oczywiście wspieram się relacjami z innych budów, ale nie zawsze te szczególiki są w nich ujęte. I tak jest z wcięciami na wzdłużniki. Patrząc na rysunki, wzdłużniki 50x22 są wstawione tak, że dwusieczna kąta na węzłówce jest osią symetrii.

Tak wygląda to na rysunku:


czyli w rzeczywistości powinno wyglądać to mniej więcej tak:

Wydumałem sobie, że żeby nie ścinać za dużo drewna ze wzdłużnika podczas późniejszego ukosowania, wzdłużnik musi być umieszczony we wycięciu we wrędze na całą swoją grubość (22mm), przy czym głębokość tego wycięcia jest liczona od zewnętrznej krawędzi łączenia listew wręgi, jak poniżej:

 

I mamy gotowe wcięcie:

Jednak po wstępnym zamocowaniu wzdłużnika coś nie gra:


Z jednej strony wzdłużnik pięknie dolega, a z drugiej jest szpara na 10mm. Chyba będę musiał więcej podciąć o te 10 mm drugą stronę, żeby wzdłużnik wszedł głębiej. Po późniejszym zukosowaniu wręgi, wszystko powinno być symetrycznie. 

Póki co całość wygląda tak:





05 lipca 2024

Heling i mocowanie wręgów

Czas ustawić wręgi na swoim miejscu.

Poniżej wypoziomowany heling ze wstępnie ustawioną wręgą C.


Dokładam kolejne wręgi.




W środku helingu rozciągnąłem i mocno napiąłem sznurek murarski. Pozwoli to na równe i osiowe ustawienie wręgów. Posłużył do tego pion zamocowany w osi symetrii wręgów. 

Szkoda tylko, że rozciągnąłem ten sznurek przed wstępnym mocowaniem wręgów, a nie po. Nawet nie pamiętam ile razy łapałem równowagę łażąc z wręgą w rękach pomiędzy deskami helingu i nieustannie zahaczając właśnie o ten sznurek.  




04 lipca 2024

Wręgi

Do tematu wręgów podszedłem klasycznie. 

Najpierw przygotowałem płytę OSB, którą pomalowałem resztą farby emulsyjnej w kolorze Imbirowa Herbata. Dobra herbatka z imbirem na jachcie nie jest zła i łagodzi skutki choroby morskiej, jednak po takiej aplikacji nie spodziewałbym się podobnych efektów. Ważne, że płyta uzyskała jednolity kolor i można było na niej rysować.

Po naniesieniu siatki wykreśliłem kształt wręgów. Wręgi robiłem dwuetapowo - najpierw doczołowo sklajałem ze sobą przykręcone do płyty listwy, a w drugim etapie na łączenia przyklejałem węzłówki. Listwy były przykręcane do płyty w odległości ok. 4 cm od końców. Po związaniu kleju i odkręceniu wręgów od płyty, otwory po wkrętach były w całości przykryte przez węzłówki. Węzłówki, które będą widoczne, dociskałem podczas klejenia krążkami ołowiu, który poźniej posłuży do zrobienia balastu. Dzięki temu uniknę otworów w węzłówkach i nie będę musiał ich później maskować. Na tym etapie zależy mi na wnętrzu w kolorze naturalnego drewna i estetyka wykonania ma duże znaczenie. Całość kleiłem żywicą epoksydową Epidian 5 z utwardzaczem PAC. Do klejenia listew doczołowo do żywicy dodawałem pył drzewny, ale już węzłówki kleiłem bez zagęszczacza. Pod klejone miejsca podkładałem folię spożywczą - żywica do niej nie przywiera, jest super cieńka i widać przez nią rysunek na siatce, co ułatwia układanie listew. 




Kolejne zdjęcia przedstawiają kolejno na gotowo pawęż i wręgi A, B, C, D i E.








03 lipca 2024

Prowadzenie bloga

Jednym z warunków wzięcia udziału w regatach jest samodzielne zbudowanie jachtu i prowadzenie bloga z budowy. Jestem majsterkowiczem, więc i tak spędzam dużo czasu z swoim przydomowym warsztacie. Na co dzień po pracy dłubię w stali i przerabiam swoje auta offroadowe, lecz z drewnem nie miałem wcześniej do czynienia. Jednak to nie problem. Większe wyzwanie jest z dokumentowaniem postępu prac. Często oglądając filmy na Youtube, zastanawiam się, jak ci ludzie, którzy robią takie fajne rzeczy w swoich warsztatach, znajdują jeszcze czas, żeby tak dokładnie wszystko opisywać, filmować, robić zdjęcia itd. Ja często w ogóle nie pamiętam o dokumentowaniu swoich dokonań, bo tak pochłania mnie praca. No cóż, teraz musi być inaczej, bo takie zasady. 

Poniżej mój warsztat mechaniczny przerobiony na szkutnię.





02 lipca 2024

Początek - kilka słów o mnie

Żeglowałem, od kiedy pamiętam. Zanim się urodziłem, żeglowali moi rodzice i dziadkowie, a śledząc moje drzewo genealogiczne, można doszukać się pierwszych Wikingów. Przyszedłem na świat w środku nocy pomiędzy achterpikiem a koszem z jabłkami walającym się przy zejściówce gdzieś na Morzu Tasmana. W górze widać było Krzyż Południa, złamany maszt i strzępy takielunku - efekt wywrotki 360 stopni w wyniku uderzenia fali w burtę podczas ostatniego sztormu.

Hmm, po przeczytaniu takiego wstępu +10 do respektu gwarantowane, jednak to fikcja literacka, a rzeczywistość jak zwykle jest mniej spektakularna. Przygodę z żeglarstwem zacząłem w 2021 roku, uzyskując patent żeglarza jachtowego na Zatoce Gdańskiej, a JSM zrobiłem dokładnie rok temu. Wcześniej, około 20 lat temu, miałem epizod na Jeziorze Sławskim, ale moje dokonania ograniczyły się do wywrócenia Omegi. 

Dlaczego Atlantyk i dlaczego te regaty? Znalazłem stronę pana Janusza Mederskiego przez przypadek i pomyślałem, że to fajny sposób na przeżycie wieloetapowej przygody. Pływanie szuwarowo-bagienne mnie nie interesuje z tego powodu, że nie lubię ograniczeń. Atlantyk to przeciwieństwo pływania śródlądowego i "sufit" (cokolwiek to znaczy) jest bardzo wysoko - na pewno nie będę czuł skrępowania :). Tak, wiem - brak ograniczeń na łódeczce 5m długości - brzmi jak żart, ale wiecie, o co chodzi. W wieku 48 lat czuje się już upływ czasu i dążenie do zrobienia czegoś spektakularnego, dodaje kolorów do codziennego życia. Dla mnie ma to znaczenie.


Krótki wycinek dialogu wewnętrznego:

- No dobra, ale czy to nie jest zbyt szalone? Nie masz chłopie Wikingów w rodowodzie, pływasz dwa dni z dzisiejszym i porywasz się na coś takiego? Wariat jesteś! 

- No... nie do końca. Znam siebie i swoje możliwości i wiem, że to nie jest ponad moje siły. Ktoś zresztą powiedział, że żeby się bezpiecznie rozwijać, trzeba stawiać sobie cele powyżej własnych umiejętności, ale równocześnie nie wyżej niż możliwości. Zgadzam się z tym i postępuję tak od dawna w wielu aspektach, skutecznie i szybko się ucząc.

- Ale przecież nie masz doświadczenia! Inni z wieloletnim stażem nie podejmowaliby się czegoś tak ryzykownego. Mierz siły na zamiary!

- Bez ryzyka nie ma zabawy ;). Doświadczenie, choć ważne, bywa przereklamowane. To wiedza i umiejętności definiują nasze możliwości, a nie tylko lata spędzone na wodzie. Odważne decyzje wymagają odmiennego myślenia, a to często prowadzi do przełamywania status quo. Czy nie tak właśnie osiąga się postęp? I na koniec o słowach wieszcza - mam wrażenie, że w powszechnym rozumieniu zostały mocno wypaczone (celowo lub przypadkiem) przez pominięcie ostatniego wersu. Cała strofa to:

Cyrkla, wagi i miary
Do martwych użyj brył;
Mierz siłę na zamiary,
Nie zamiar podług sił.

Prawda, że zmienił się sens?